Uff.
A już myślałem, że naczytałem się tyle tych kryminałów, że nic mnie już nie rusza. Czytałem ostatnio parę powieści tego gatunku, niby dobrych, misternie skonstruowanych, niby nie potrafiłem rozgryźć zagadki, ale brakowało w nich "tego czegoś". Coś jest chyba nie tak, kiedy książka po odłożeniu momentalnie wyparowuje z mojej głowy. Zacząłem więc myśleć, iż jest to rezultat nadmiaru kryminałów i że może czas się przerzucić na głębszą literaturę w rodzaju trylogii Greya na przykład;)
A jednak okazuje się, że po prostu do tego trzeba mieć talent. I Nesbo go ma. Scena znalezienia zwłok
(show spoiler)naprawdę potrafiła mną wstrząsnąć.
No i te powracające demony Harry'ego. Mogę sobie (na szczęście tylko) wyobrazić, że tak właśnie wygląda nałóg od środka.