W końcu nadeszła ta wiekopomna chwila! Zachęcony wieloma opiniami sięgam po flagową produkcję Brandona Sandersona!
Długo odwlekałem ten moment, ponieważ ze względu na niecodzienną objętość tego tomiszcza, jak również na moją prędkość czytania, oznacza to przypięcie do jednej książki na jakieś dwa miesiące... Ale cóż, żeby zachować – mniej więcej – chronologię czytania dzieł Sandersona, nie mogę już tego dłużej odwlekać.
Powyższy akapit zabrzmiał tak, jakbym zabierał się za tę książkę na siłę. Nic z tych rzeczy! Wręcz cieszę się jak dziecko na tę myśl. Zwłaszcza, że zacząłem już parę dni temu i zapowiada się baaardzo obiecująco.
Do zobaczenia za 1000 stron! :)