W moim odczuciu to jeden z lepszych odcinków tasiemca o niepokonanym Jacku Sięgaczu. Fabuła była tym razem dość zmyślnie poprowadzona, tak, że potrafiła kilkakrotnie zaskoczyć i trzymać w napięciu do końca. A wcale nie jest to regułą w przypadku przygód Reachera - większość odsłon zaczyna się bardzo interesująco, ale często napięcie w pewnym momencie siada. Tu nie siada.
W dodatku to jedna z tych części, w której przeciwnicy (-czki) budzą taką odrazę, że aż nie można się doczekać, kiedy w końcu bohater ich (je) dopadnie.
(show spoiler)