Ta ostatnia sprawa jest tak naprawdę pierwszą sprawą nowego Reachera – zgrabnie wypełnia lukę pomiędzy jego wojskową karierą, a późniejszym koczowniczym życiem. I choć wyraźnie jest stworzona by głównie zaspokoić ciekawość, jak ten kluczowy moment w życiu naszego bohatera dokładnie wyglądał, to oczywiście nie brak tu żadnych elementów pełnoprawnej reacherowskiej powieści. Jest kolejny zakątek Ameryki, jest niesprawiedliwa krzywda, jest silna i piękna kobieta i jest w końcu też zdegenerowany przeciwnik, choć w tym przypadku niemal do końca nie wiemy na pewno, kto nim jest.
Ciągle zastanawiam się przy okazji, jak cienka jest granica, która oddziela Reachera od zwykłego mordercy. Właściwie jest to tylko jego wewnętrzne przekonanie, że zabija "złych ludzi". Oczywiście cała fabuła konstruowana jest w ten sposób, byśmy to przekonanie podzielali. Jednak czy to powinno nam wystarczyć?
Ale nie przesadzajmy, te książki nie są chyba tworzone po to, by włączać myślenie.