Po "Wołaniu kukułki", obiecującym debiucie serii o spółce Cormoran & Robin, cieszyłem się na myśl o nowym cyklu, który będę mógł śledzić przez lata. Niestety, kolejne tomy były dla mnie serią mniejszych lub większych, ale zawsze jednak rozczarowań. A to fabuła wydawała się zbyt rozwlekła; a to uczuciowe perypetie pomiędzy dwójką głównych bohaterów uderzały swoją infantylnością i nie prowadziły donikąd; a to wreszcie rozwiązanie zagadki nie było aż tak fascynujące, jak powinno. Coś jednak sprawiało, że zawsze gdy pojawiała się następna część, wcześniej czy później w końcu po nią sięgałem. I w końcu okazało się, że było warto.
W "Niespokojnej krwi" niby znowu obserwujemy kolejne śledztwo prowadzone przez parę teraz-już-wspólników. Śledzimy też codzienną, mozolną pracę nad innymi zleceniami w ich agencji. Ponownie widzimy, jak ich głęboko tajone wzajemne uczucia ledwie posuwają się do przodu. Tym razem jednak śledztwo zaczyna się ciekawie i tak już zostaje do końca. Lawirujemy pomiędzy podejrzanymi, odkrywając różne tropy, które co rusz skupiają nasze podejrzenia na innej osobie. Co więcej, rozwiązanie zagadki jest dla mnie całkowicie satysfakcjonujące i po raz pierwszy odczułem coś na kształt grozy, kiedy ujawniła się stojąca za wszystkim osoba i jej motywacje.
Ze wspomnianych pobocznych działań pracowników agencji również nie wiało nudą – zgrabnie łączyły się z głównym wątkiem, uatrakcyjniając jego wolniejsze momenty. Rozwiązanie zagadki Szemrańca było absurdalnie zaskakujące:).
Relacje Strike'a z Robin pozostają wciąż najsłabszymi elementami cyklu. Bo choć można uznać, że coś się zmieniło, to nie da się tego nazwać przełomem. Po lekturze "Niespokojnej krwi" zaczynam się nawet zastanawiać, czy oni w ogóle do siebie pasują i czy potrafiliby żyć razem – są tak różni i żadne z nich niespecjalnie jest w stanie się zmienić. No, ale tym razem przynajmniej mnie ten wątek nie irytował.
Ale powiedzcie mi, czy dla dorosłego człowieka naprawdę tak istotne są prezenty, które się dostaje na urodziny? Bo ta skwapliwość, z jaką za każdym razem opisywane jest, co kto dostał i od kogo i jakie uczucia to wzbudziło, naprawdę nieustannie mnie zadziwia:)