Ehem. "Obowiązkowa pozycja dla fanów Pana Samochodzika, Indiany Jonesa i Szatana z siódmej klasy!" Czego byście oczekiwali po książce opisanej takim blurbem? Przecież to jasne, że powieści obyczajowej z niewielką ilością akcji i poszukiwania skarbów, które będzie się działo gdzieś tam w tle, właściwie zupełnie niezależnie od poczynań głównego bohatera!
Bo książka obyczajowa to jest całkiem niezła, nie powiem. Przemek Corso ma wyjątkową lekkość w tworzeniu dialogów i opisywaniu relacji między postaciami. Gdybym właśnie tego oczekiwał, sięgając po tę powieść, z pewnością byłbym zadowolony.
Ale, do kroćset, to miała być książka o poszukiwaniu skarbów, a nie wymówek przed spędzaniem czasu z siostrą! To miała być książka pełna przygód, a nie rozmów! To miała być książka o mierzeniu się z niebezpiecznym przeciwnikiem, a nie z nielubianą nauczycielką! Jasne, te wszystkie elementy mogłyby tam również się znajdować, lecz nie na pierwszym miejscu!
Jeżeli to był dopiero wstęp do faktycznych przygód Roberta Karcza, otwarcie świata i zawiązanie wątków, to OK, jestem jeszcze w stanie to zrozumieć. Tylko że... wcale nie jestem pewien, czy kiedykolwiek sięgnę po następny tom, by to sprawdzić.