Ostatni, po moim faworycie czyli "Yumi and the Nightmare Painter", Tajny Projekt Sandersona, to wciągająca przygoda w naprawdę genialnie wymyślonym świecie. Niesamowite jest to, że świat ten jest zupełnie inny od naszego, podbudowany fantastycznymi elementami, ale jego sposób funkcjonowania wynika już z opierających się na tych elementach praw fizyki!
Bardzo podoba mi się również umiejętność Sandersona do rozbudowywania pobocznych postaci, tak, że z wypełniaczy tła stają się pełnokrwistymi postaciami, których dalszych (lub nawet wcześniejszych) losów jesteśmy odtąd ciekawi. "The Sunlit Man" jest tego koronnym przykładem. Od tej pory zupełnie inaczej będę patrzył na każde pojawienie się Sigzila/Nomada/Zeliona w Archiwum Burzowego Światła, czy gdziekolwiek indziej.
Podsumowując The Sanderson Year, polecam wszystkie Tajne Projekty Sandersona poza drobną wpadką w postaci "The Frugal Wizard...". Nie dość, że są wartością samą w sobie, to dają nam przedsmak tego, jak wyglądać będzie świat Cosmere w przyszłości.
1