Cykl o Mortce wraca do formy! Miło mi to oznajmić po pomyłce, jaką moim zdaniem były "Cienie" – sprawiające wrażenie książki napisanej pod presją kończącego się terminu kontraktu. Ale to już na szczęście przeszłość.
Osadzenie akcji w trakcie jednej tytułowej długiej nocy, obroniło się doskonale. Zupełnie nie wyczuwałem, że dzieje się nieprawdopodobnie dużo w tak krótkim przedziale czasowym. Oczywiście, nie jest to tak do końca jedna noc, gdyż sporą część książki stanowią retrospekcje. Zostało to jednak wszystko tak zgrabnie sklecone, że dało nawet miejsce na kilka różnych twistów, ujawnionych w odpowiednich momentach. Co oczywiście tygryski śledzące cykl o Mortce lubią najbardziej.
Ciekawym doświadczeniem jest również czytanie powieści osadzonych w czasie szalejącej pandemii. Wydaje się, jakby ty było dopiero wczoraj, a już ktoś zdążył napisać powieść dziejącą się w tym czasie i przywołującą te wspomnienia.
No i ta fabuła, która chyba najmocniej z dotychczasowych części spleciona jest z prywatnym życiem Mortki, stawia je na głowie i przewraca do góry nogami. To jest zawsze ryzykowne posunięcie, ale najwyraźniej Wojciech Chmielarz radzi sobie z tym tak samo dobrze jak Jo Nesbo.
Moja wiara w cykl o Mortce została przywrócona. Proszę o więcej!